środa, 29 lipca 2015

Pierwszy gorset

Hej! Po dość długiej przerwie w końcu mam czas, aby napisać posta. Dzisiaj chciałabym poruszyć temat pierwszego gorsetu. Wspominałam o nim kilka postów wcześniej, ale dzisiaj mam zamiar opisać to dokładniej. Postaram się również znaleźć moje pierwsze zdjęcia z gorsetem, lecz zapewniam już przed faktem, że nie będą miały dobrej jakości. 

    Tak jak pisałam wcześniej, o tym, że będę nosić gorset dowiedziałam się w trakcie mojego pobytu w sanatorium. Tego samego tygodnia miałam odlew gorsetu, czego nie wspominam zbyt miło. Po gorset miałam przyjechać kilka dni po Świętach Wielkanocnych. Ten dzień zapamiętam jeszcze na bardzo długi czas. Było to ósmego kwietnia, do Wrocławia jechałam z samego rana. Droga, pomimo korków, zleciała mi bardzo szybko i zanim się obejrzałam, miałam ostateczne przymiarki. Zanim lekarz wstawi rzepy musi jeszcze zobaczyć, czy gorset jest dobrze zrobiony i dopasowany. Pamiętam, jak pan, który robił mój gorset powiedział, że chyba lubię sobie pojeść, więc gorset mi się przyda (faktycznie, ze względu na to, że gorset ma za zadanie mnie prostować wciąga przy tym brzuch :D). Gdy dostałam gotowy gorset musiałam przejść do gabinetu mojego ortopedy, który miał mi powiedzieć, do którego momentu mam zapinać rzepy. Zawsze te kawałki miałam zaznaczone długopisem. Moja mina po wyjściu z gabinetu z poprawnie zapiętym gorsetem musiała być bezcenna. Naprawdę żałuję, że nie mogłam zobaczyć siebie w tamtym momencie. Z tego co pamiętam, moja mama powiedziała mi, że wyglądam jak trup, byłam cała blada, miałam sine usta i szeroko otwarte oczy. Był to szok nie tylko dla mnie, ale również dla mojego ciała. Nigdy w życiu nie nosiłam takiego gorsetu i nagle, gdy już go mam, muszę zapinać go jeszcze tak, jakbym zaraz miała się udusić. Najgorsza była droga do domu, ponieważ nie mogłam się wygodnie ułożyć, ani oddychać. Nie wspomnę o kichaniu. W połowie drogi z tego całego bólu i szoku zaczęłam płakać, musiałam zdjąć na chwilę gorset i odpocząć. Pierwsze kroki w gorsecie również nie były przyjemne. Jeżeli ktoś chodzi albo chodził ze mną do szkoły wie, że jak chodzę w gorsecie wyglądam jakbym kulała. Zanim przyzwyczaiłam się do chodzenia w gorsecie minęło kilka tygodni. Jedyna rzecz, która cały czas mnie zastanawia, jest fakt, że przy noszeniu pierwszego gorsetu nie miałam krwiaków, za to jak miałam początki z drugim gorsetem miałam około czterech krwiaków. Wracając do tematu, uczucie bycia zamkniętym w plastiku było na początku straszne. Gorset bardzo usztywnia plecy, dlatego nie można się w ogóle schylić, nawet, żeby zawiązać buta. W związku z tym, że robiło się w tym czasie gorąco, ponieważ był to kwiecień, nadmiernie się pociłam. Tak wiem, że to śmieszna sprawa, o takich rzeczach nie mówi się głośno, ale każda osoba z gorsetem na pewno wie, o czym mówię. Wiosna i lato w gorsecie jest wielką udręką. Po pierwsze jest strasznie ciepło, po drugie nie można wyjść nawet w bluzce na krótki rękaw, ponieważ gorset powinno się zakrywać. Przynajmniej ja tak robiłam, ale teraz jeżeli jestem u siebie na dworze chodzę z odkrytym gorsetem. Pierwsza noc w gorsecie, tak jak inne pierwsze rzeczy z gorsetem, nie była przyjemna. Od tego czasu minęły już prawie dwa lata, a ja nadal nie mogę przywyknąć do spania z gorsetem. Nawet zdejmowałam go nieświadomie przez sen. Jedynie śpię w gorsecie całą noc, kiedy jestem tak zmęczona, że nie mam siły nawet odpiąć jednej rzepy. Nie wiem, czy wyobrażacie sobie spać 8 godzin w jednej pozycji, ale tak właśnie wygląda spanie w gorsecie. Dużo osób mówiło mi, że nie da się spać w gorsecie na brzuchu, ale ja udowodniałam, że jest to jednak możliwe (po długich, ciężkich próbach, ale i tak jest niewygodnie :D). Jeżeli mam być szczera, w tym momencie nie wyobrażam sobie zasypiania bez gorsetu, ponieważ teraz jest mi wygodnie na łóżku tylko i wyłącznie w gorsecie, inaczej po godzinie strasznie bolą mnie plecy i wtedy gorset zakładam nie z własnej woli, ale na rozkaz mojego kręgosłupa. Kolejnym szok, który doznałam przez gorset nastąpił rano, gdy próbowałam ubrać spodnie jeansowe na gorset. Jeżeli czytają to osoby z gorsetem, na pewno już śmieją się z zaistniałej sytuacji. Otóż, spodnie z guzikiem i gorset to dwie niewspółgrające ze sobą rzeczy (chyba, że kupujecie jeansy rozmiaru 44 i większe). W tamtym momencie moja styczność ze spodniami jeansowymi skończyła się na zawsze. W takim razie pierwszego dnia do szkoły ubrałam legginsy, następnie pojechałam na zakupy i zaopatrzyłam się w kilka par spodni na gumce (oczywiście rozmiar, albo dwa większe). Na szczęście od początku zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będę nosić luźnych bluzek, tylko większe bluzy po to, aby zakryć gorset. Do tej pory, nawet jeśli wychodzę gdzieś bez gorsetu noszę tak zwane 'workowate' ubrania, aby nikt nie zwracał uwagi na mojego garba. Wspomnę jeszcze o reakcji moich rówieśników. Reakcja nie była taka, jakiej się spodziewałam. Większość osób nawet nie zwróciło uwagi na to, że mam gorset, co było wielkim plusem. Miesiąc później usłyszałam tylko jedną plotkę, że noszę gorset po to, aby schudnąć. Na szczęście ta osoba pomyliła gorset ortopedyczny z gorsetem na odchudzanie i przeprosiła mnie za tą pomyłkę. W szkole zdejmowałam gorset jedynie wtedy, gdy było mi już w nim za gorąco. 

    To tyle, jeżeli chodzi o moje pierwsze przeżycia z gorsetem, zostawiam Was ze zdjęciami i do zobaczenia w następnym poście :)


Jedyne zdjęcie, które zachowało się przez te dwa lata... Widać ten ból w moich oczach :) 





Jeżeli macie jakieś pytania zapraszam na mojego maila: juliaosiczanska@gmail.com 

1 komentarz:

  1. Gorset niczym chomik, po jakimś czasie nie da się bez niego spać :')

    OdpowiedzUsuń